Tematem rozmów wśród fanów Wolves tego lata jest przyszłość Rubena Nevesa i prawdopodobnych zastępców z agencji Gestifute, z kilkoma czołowymi europejskimi młodzieńcami łączonymi z przeprowadzką na Molineux. Sierpień przynosi piąty sezon z rzędu w Premier League, z kolejnymi meczami z Liverpoolem i Manchesterem City we wrześniu.
Czterdzieści lat temu rozmowa była zupełnie inna. Bankructwo, zarząd komisaryczny, administracja, nakaz likwidacji. Wolves było klubem na krawędzi. Bez mediów społecznościowych i internetu, kibice wierzyli w słowa lokalnej gazety Express & Star.
2 lipca 1982 roku nagłówek był tym, którego fani obawiali się najbardziej: WOLVES HAVE GONE BUST. Zapowiadało to najczarniejszy okres w całej historii klubu, z kolejną administracją w 1986 roku na skutek spadku drużyny z pierwszej do czwartej dywizji.
Kłopoty klubu zaczęły się od niespłacenia pożyczki zabezpieczonej na budowę nowej trybuny w 1979 roku. W czerwcu 1982 roku w wyniku walki o władzę na szczycie klubu Doug Ellis zastąpił Harry’ego Marshalla na stanowisku prezesa. Jego pierwszym działaniem było zażądanie, by Lloyds Bank wezwał syndyka masy upadłościowej w sprawie pożyczki w wysokości 1,85 miliona funtów.
W ciągu następnego miesiąca zainteresowane strony złożyły oferty kupna klubu, a administratorzy zawarli umowę z deweloperami z Manchesteru – Mahmudem Al-Hassanem Bhatti i Mohammedem Akbarem Bhatti. Bracia mieli rzekomo powiązania z saudyjską rodziną królewską, ale ich własność zmieniła się, gdy nie udało im się zabezpieczyć umowy z radą na niektóre grunty za Molineux. Nie mając możliwości zabezpieczenia potrzebnego na co dzień finansowania, klub mógł gnić, a gwiazdorzy odchodzili, menedżerowie przychodzili i odchodzili w zastraszającym tempie, a frekwencja malała.
W latach 1984-1986 Wolves stali się pierwszym klubem w historii, który doznał trzech kolejnych spadków. 18 marca 1985 roku najniższy w historii ligowy tłum pojawił się na Molineux, by obejrzeć remis 1-1 z Bury. Jon Purdie i Micky Holmes byli dwoma, którzy zagrali tego dnia przed zaledwie 2,205 widzami, a kolejny, Neil Edwards, był kontuzjowany.
Niewiarygodnie, wszyscy trzej mężczyźni grają do dziś, reprezentując klub w postaci Wolves All Stars, zespołu byłych zawodników, którzy grają w meczach charytatywnych każdego sezonu z mottem „Giving something back in old gold and black”. Wcześniej tego lata pojechali do Hiszpanii na turniej Field of Dreams przeciwko weterańskim stronom Mijas Old Boys i Walking Dead, w kompleksie sportowym Finca Naundrup w Marbelli.
„Zostałem zwolniony przez Arsenal w wieku 18 lat i nie było tak łatwo zdobyć inny klub”, zastanawia się Purdie. „Oferta piłki nożnej w pierwszej drużynie była dostępna w Wolves. Nie było wielu menadżerów gotowych dać szansę nastolatkowi i chyba tylko dlatego, że Wolves tak bardzo zmagało się z problemami finansowymi i na boisku, dostaliśmy tę szansę. Gdyby radzili sobie dobrze, nie dostałbym tej szansy, więc były też pozytywy tej sytuacji. Klub był na pewno w słabej formie, nie ma co do tego wątpliwości.”
Purdie zadebiutował w dniu otwarcia sezonu 1985/86, kampanii, w której Wolves spadli trzeci rok z rzędu. Edwards również zadebiutował w tym meczu. Kilka tygodni wcześniej pracował jako dekarz grając w West Midlands Regional League dla Oldswinford. Kolega zadzwonił do niego z dachu, by powiedzieć mu, że Wolves próbują się z nim skontaktować.
„Przyszedłem prosto z nie-ligi, więc byłem przyzwyczajony do przebierania się w obskurnych miejscach”, wyjaśnia. „Dałbym wszystko, aby grać na tym etapie, ponieważ był to profesjonalny kontrakt. Cała moja rodzina była fanami Wolves i gra dla drużyny z mojego rodzinnego miasta była niesamowita. Dopiero patrząc wstecz zdałem sobie sprawę, jakie to było ogromne osiągnięcie. To znaczy tak wiele.”
Holmes dołączył do drużyny trzy miesiące później. „Nie zdawałem sobie sprawy ze stanu klubu, dopóki tam nie dotarliśmy”, mówi. „Przyjechałem z Bradford w czwartek i podpisałem przed właściwym rozejrzeniem się po klubie. Dopiero następnego dnia zobaczyłem, jak to wygląda, więc nie zdawałem sobie sprawy, w jak złym stanie było to miejsce.”
Reputacja Wolves w społeczności była na najniższym poziomie. Nie było rzadkością, że lokalne firmy odmawiały pracy, gdy klub przychodził na wezwanie. Pewnego razu kierowca autokaru przybył na Molineux, aby zabrać drużynę rezerw na mecz z Grimsby i odmówił wyjazdu, dopóki nie otrzyma zapłaty. Bez pieniędzy odjechał, zostawiając zawodników na pastwę losu. Pozyskano 12-miejscowy minibus, a jeden z pracowników zaplecza pełnił rolę kierowcy i zmiennika.
Po odejściu Tommy’ego Docherty’ego latem 1985 roku, Sammy Chapman, Bill McGarry i Brian Little przejęli stery klubu, zanim na początku sezonu 1986/87 pojawił się Graham Turner. Na początku tej pierwszej kampanii w Fourth Division bracia Bhatti zostali wyparci po tym, jak klub po raz drugi znalazł się pod zarządem komisarycznym. Kontrolowana przez Partię Pracy Rada Wolverhampton wkroczyła, aby zabezpieczyć przyszłość Wolves, a firma budowlana z Birmingham J.J. Gallagher kupiła klub i wynajęła stadion od Rady.
Umowa była ogromną ulgą dla kibiców, po tym jak administratorzy w pewnym momencie zaproponowali, aby Wolves zamieniło się miejscami z nieligowym Enfield, które zakończyło rozgrywki jako mistrzowie Konferencji, w czasach przed awansem i spadkiem pomiędzy dwoma dywizjami.
Do tej pory Wolves sprzedali swój obiekt treningowy w Castlecroft i często używali ziemi w środku toru wyścigowego w Wolverhampton, wśród innych miejsc. Pewnego piątku, kiedy nawet tor wyścigowy nie był dostępny, Turner zabrał śliniaki i pachołki na parking za trybuną North Bank i wyznaczył prowizoryczne boisko. Zespół wygrał następnego dnia i tak narodziła się tradycja.
„Uwielbialiśmy trening na parkingu w piątek, ponieważ był to zestaw genialnych chłopaków i trenowalibyśmy naprawdę wszędzie”, powiedział Holmes. „Starałbyś się nie przewrócić, ponieważ skończyłbyś z żwirem w rękach i kolanach. Wszyscy się ze sobą zżyliśmy, byliśmy tak blisko – Andy Mutch jest ojcem chrzestnym mojego syna.”
„Kiedyś musiałem iść po treningu do Cash & Carry po napoje do prowadzenia Players’ Bar w sobotę, ponieważ klub nie mógł sobie pozwolić na założenie czegokolwiek samemu”, dodaje Purdie. „Nie mieliśmy wiele, ale mieliśmy wspaniałą grupę graczy, którzy świetnie się ze sobą związali, a kiedy zaczynasz wygrywać mecze, nie ma lepszego uczucia.”
To zwycięskie uczucie pod wodzą Turnera było w niemałej mierze zasługą bramek Steve’a Bulla – 102 w lidze w ciągu zaledwie dwóch sezonów – gdy Wolves wspięli się z czwartej do drugiej dywizji. Renesans przyniósł również nowego właściciela, Sir Jack Hayward kupił klub w 1990 roku i zabezpieczył jego długoterminową przyszłość.
W miarę rozwoju drużyny, Holmes, Purdie i Edwards zostali odsunięci na bok i musieli szukać innych miejsc, by kontynuować swoje kariery. Pozostają jednak niezwykle dumni z roli, jaką odegrali w pomaganiu klubowi w przetrwaniu jego najczarniejszej godziny.
„Masz fanów Wolves, którzy oddaliby swoją prawą rękę tylko po to, by raz reprezentować Wolves” – kontynuuje Purdie. „Nikt nie może im tego odebrać.”
I wiele lat po przejściu na emeryturę, przynęta zakładania butów jest tak silna jak zawsze. Edwards wziął udział w sesji trenerskiej z miejscową młodzieżą w poranek turnieju Field of Dreams, po czym dołączył do składu Wolves All Stars wraz z Holmesem, Purdie i kilkoma innymi graczami z lat 80-tych, w tym Paulem Jonesem i Jackie Gallagherem.
„Byłem praktykantem w Wolves, któremu nigdy się nie udało i patrzyłem na tych facetów”, mówi organizator turnieju Simon Dunkley, który był graczem drużyny młodzieżowej podczas ery braci Bhatti. Dunkley wyprowadził się do Calahondy na Costa del Sol na początku tego roku, aby realizować swoją drugą karierę jako muzyk bluesowy i motown. „Otrzymanie szansy na ponowne granie z nimi jest fantastyczne. To gracze, którzy nie do końca dotarli na szczyt, którzy wydają się chcieć zrobić też trochę więcej, rozumieją znaczenie tego, gdzie byli i co mogą zaoferować. Wielu z nich zostało zwolnionych w trakcie swojej kariery i to wydaje się ich łączyć. Wszyscy chcemy po prostu grać w piłkę, a bycie kojarzonym ze starym złotem i czernią jest wyjątkowe na całym świecie, prawda?”
Turniej Field of Dreams zebrał fundusze na oddział noworodkowy w New Cross Hospital w Wolverhampton, jak również na akademię piłkarską w Marbelli.
„Wszyscy jesteśmy teraz po pięćdziesiątce i lubimy wypić kilka piw, ale chcemy oddać się społeczności, gdzie to możliwe” – dodaje Edwards. „Nie widujemy się zbyt często, ale z pewnością jesteśmy przyjaciółmi na całe życie, a kiedy wracamy do siebie, to tak jakbyśmy nigdy się nie rozstawali. To właśnie robi dla ciebie piłka nożna”. Mentalność w szatni jest trudna do opisania.”
Żaden z zawodników nie zarobił wystarczająco dużo, by przejść na emeryturę po zakończeniu kariery piłkarskiej i większość swojego dorosłego życia spędzili na pracy poza futbolem. Edwards mieszka w Hemel Hempstead i prowadzi własną firmę zajmującą się robótkami ręcznymi, Purdie jest planistą nieruchomości w firmie adwokackiej w Stourbridge po tym, jak wcześniej trenował młodych graczy w Samui United Academy w Tajlandii, a Holmes sprzedaje windy schodowe dla firmy z siedzibą w Kingswinford.
„Myślę, że to, co mamy, jest wyjątkowe, ponieważ Wolves All Stars składa się głównie z naszego pokolenia”, zastanawia się Holmes. „Obecna drużyna Wolves prawdopodobnie pójdzie swoją drogą i przeniesie się z powrotem do Portugalii i wszystkich innych krajów, z których pochodzą, więc nie zobaczysz tego ponownie.”
Dzisiejszy klub jest nie do poznania z Wolves sprzed 40 lat, ale tak długo, jak pozostaną wystarczająco sprawni, gracze z nadiru lat 80. będą służyć jako przypomnienie, jak daleko ten postęp się rozszerzył, dając jednocześnie swój kawałek w starym złocie i czerni.