Na początku października, kiedy Odell Beckham Jr. nie był już w nastroju do kryptoreklamy na temat swojego rozczarowania Los Angeles Rams i ich „najniższej z najniższych” oferty kontraktowej na 2022 rok, źródło z drużyny postawiło pytanie, które w tym miesiącu rezonuje głośniej niż kiedykolwiek. W tym czasie Beckham wciąż był miesiącami od bycia realnym na boisku z powodu rozdartego ACL w zeszłym sezonie, ale Rams robili wszystko, by pozostać w jego dobrych łaskach.
Wtedy Beckham zatweetował Oct. 12, że Rams nie zaoferowali mu „ANYthing” i że podczas gdy free-agent wideout znał swoją „wartość”, umowa oferowana przez Rams „nie odzwierciedla tego.”
„Jaka jest jego wartość i kto mu ją oferuje?” źródło Rams zapytało kilka dni po tweecie Beckhama. „To rynek każdego, prawda?”
Źródło dodało, że nie próbowali być lekceważący i powtórzyli, że Rams chcą ponownego spotkania z Beckhamem po tym, jak pomógł wygrać Super Bowl w lutym. Ale wyrazili też zastrzeżenie, które trzech członków braintrustu Rams zaoferowało, gdy odwiedziłem obóz treningowy w sierpniu: Beckham nie byłby gotowy do gry aż do późnego sezonu. Do tego czasu okoliczności mogły się zmienić dla obu stron.
W odniesieniu do Rams, to było dokładnie w porządku. Pozornie wszystko poszło nie tak w tym sezonie, wyrzucając drużynę z rywalizacji w postseason i czyniąc pościg za Beckhamem bezsensownym.
Ale dla Beckhama?
Okoliczności związane z jego oczekiwaniami kontraktowymi są wciąż dość znajome. Wierzy, że zna swoją wartość. I od 13 grudnia – dwóch miesięcy od jego skarg na Rams – Beckham nie ma drużyny NFL, która chciałaby mu ją dać. Ani Dallas Cowboys. Nie New York Giants. Ani Buffalo Bills. I żaden z innych pretendentów do Super Bowl, którzy mogliby w tym tygodniu złożyć mu wizytę, ale, co ciekawe, nie próbowali.
Wszystko to sprawia, że wiele drużyn myli się co do wartości Beckhama, chyba że żegluje on z mapą free-agency, która jest odwrócona do góry nogami.
Aby podkreślić tę rzeczywistość, rozważmy linię od jednego z ojców założycieli day-tradingu, Jesse Livermore’a. Jak to ujął ten 1900-wieczny sawant giełdowy: „Rynki nigdy się nie mylą. Opinie często się mylą.”
W tym przypadku, opinia Beckhama o jego wartości jest ewidentnie błędna. Gdyby tak nie było, byłby już teraz na liście zawodników NFL. Zamiast tego weterani tacy jak T.Y. Hilton i Cole Beasley podpisali umowy odpowiednio z Cowboys i Bills. Tymczasem nikt w NFL nie jest do końca pewien, jak wygląda Beckham biegający po boisku po swojej drugiej operacji ACL, bo odmówił treningu podczas którejkolwiek ze swoich wizyt na początku tego miesiąca.
Choć może nie spieszyło im się, by powiedzieć to publicznie, to był to problem dla drużyn, które najbardziej chciały go podpisać. Tymczasem Hilton wypracował dla Dallas w poniedziałek rano i do popołudnia miał kontrakt. A Beasley zgodził się na podpisanie umowy z practice squad, która bardzo dobrze może sprawić, że będzie on decyzją w rosterze zespołu z tygodnia na tydzień.
Wszystko to dzieje się zaledwie kilka dni po tym, jak Beckham powiedział publicznie, że nie widzi sensu gry w sezonie regularnym. Co, jeśli mamy być realistami, jest w tym samym kodzie pocztowym, co drużyna nie widząca sensu podpisywania kontraktu z zawodnikiem, który nie chce grać w sezonie regularnym.
Różne opinie. Różne decyzje. Beckham pozostaje niepodpisany. Hilton i Beasley nie. Tak mówi rynek.
Oczywiście to nie jest tak, że to wszystko przez kwestię treningów. Beckham nie chce krótkoterminowej umowy, takiej jak ta, którą podpisał z Rams w zeszłym offseason. W 2021 roku postawił na siebie, że nie będzie miał kontuzji i przegrał. Zrozumiałe jest, że nie chce tego zakładu powtórzyć.
Zamiast tego, wszedł w ostatni offseason chcąc bezpieczeństwa. Jednoroczna umowa nie była w stanie go skusić, zwłaszcza, że dałaby mu tylko okno „sink-or-swim” w kilku meczach – co mogłoby wystarczyć, by znów doznał kontuzji, ale nie na tyle, by podbić jego rynek wolnych agentów.
Z rozmów z Rams w preseasonie jasno wynikało, że Beckham szukał długoterminowej umowy. Chciał czegoś znaczącego od drużyny, biorąc pod uwagę, że pomógł im wygrać Super Bowl. W zamian oczekiwał pewnej lojalności. Kiedy tak się nie stało, był zdenerwowany. Ale jego podejście do kontraktu nie zmieniło się. Jeśli miał gdzieś podpisać kontrakt, to za długoterminowe zabezpieczenie i za takie pieniądze, które uczynią go – w najgorszym razie – średniej klasy zawodnikiem nr 1 pod względem zarobków.
To, co drużyny mają na myśli w przypadku Beckhama, to coś innego. Tak naprawdę Cowboys właśnie pokazali mniej więcej to, na co Beckham patrzyłby pod względem struktury kontraktu z drużyną. Hilton dostał 600 tysięcy dolarów za pozostałe cztery mecze w tym sezonie i dostanie 50 tysięcy dolarów bonusu za każde z tych spotkań, w których będzie na aktywnym rosterze drużyny. Poza tym, może wylądować aż 700 000 dolarów w zachętach posezonowych.
Źródło zespołu powiedziało Yahoo Sports, że Cowboys byli przygotowani na zaoferowanie Beckhamowi większych pieniędzy niż te, gdyby umowa została omówiona. Byłaby ona jednak mocno motywacyjna i krótkoterminowa. Niestety dla Dallas, taką strukturą Beckham nie jest zainteresowany. To może być rynek, ale to nadal nie jest rynek w głowie Beckhama.
W pewnym momencie jedna strona musi się poddać. A czasu jest coraz mniej. Albo Beckham zbliży się do krótkoterminowej perspektywy jakiegoś zespołu, albo franczyza oprze się na długoterminowych nadziejach zawodnika.
Od wtorkowej nocy znaczący kompromis wydaje się martwy. I dopóki coś się nie zmieni, to najlepszy sposób na opisanie statusu Beckhama w sezonie 2022.